5.01.10 pierwsze kroki

Jestem w Gruzji, w mojej kwaterze, w której będę mieszkać przez następne 3 m-ce.
Lot był dość męczący, łącznie spędziłam jakieś 12 godzin w samolocie i na lotnisku, wylądowałam o 4 rano czasu gruzińskiego i jeszcze pojeździłam trochę z Aleksem z organizacji po Tbilisi.

Dziwna pogoda – wieje silny nieprzyjemny wiatr, ale jest stosunkowo ciepło- kilka stopni powyżej zera, nie wiem czy zimowy płaszcz z polski zda egzamin..


Kwartira jest ok., jest trochę zimno, bo jest tylko elektryczny grzejnik i można ogrzać jedynie pokój. W kuchni i łazience dość chałodno. Woda leci jak chce i na dodatek stoi w brodziku, hmm, nikt nie mówił, że będzie jak w Hiltonie. Da się przeżyć. Trzeba zapomnieć o europejskich standardach. A my kurde narzekamy w Polsce! Tbilisi- wspaniałe, położone na rożnych wysokościach zabytkowe kościoły, ciekawa architektura, rzeka, wieża telewizyjna i matka Gruzji z mieczem i winem, wszystko zachęca by zagubić się w sieci uliczek starego miasta i odkrywać, odkrywać to piękne miasto.

Pierwsze wrażenia:
Rustawi nocą wygląda nawet ciekawie. Nie można powiedzieć, że ładnie. Inwestują tu dużo w oświetlenie budynków, nawet jeśli nie są one perełkami architektonicznymi, tylko brzydkimi posowieckimi blokami. Podzielone jest na 2 części Nowe i Stare Rustawi. Nowe to blokowiska z budynkami powojennymi, pamiętającymi czasy ZSRR. Stara ma kilka zabytkowych kamienic, jednak jest bardzo zaniedbana. Ja mieszkam w starej części.
Przed wyjazdem jak patrzyłam na zdjęcia Rustawi, myślałam „ale brzydko”, a już po 2 dniach lubię to miejsce. Może dlatego, że każdy spacer, zakupy, to przygoda, odkrywanie czegoś nowego. Przyglądam się ludkom- babuszkom z pietruszką i młodym, którzy nie różnią się specjalnie od naszej młodzieży. Dziadkowi z workiem na plecach, w podartych spodniach i młodym w salonie z telewizorami LCD. Jak wyglądają, co noszą, co kupują…wszystko ciekawi. Poza tym patrzę już na to miasto przez pryzmat wczorajszej biesiady i ekipy z organizacji. Wspaniali ludzie. Przedział wiekowy 20-30, różne zajęcia, ale tworzą filmową paczkę. Mieszkają w jednej dzielnicy, razem wychodzą na winko, razem jeżdżą za miasto, razem tworzą Scout Centre i robią naprawdę wspaniałe rzeczy- projekty, dające możliwość podróży młodym ludziom na wolontariat, wymiany studenckie, obozy skautów (harcerzy) , tzw summer camps w górach, warsztaty rękodzieła, zajęcia językowe, masa fajnych rzeczy. Jak im tak się przyglądam to trochę żal mi, że my-młodzi Polacy tak się zmieniamy. Nad przyjaźnią coraz częściej stawia się karierę, pieniądze, …samochód, dom z ogródkiem. Wyścig szczurów, barwne życie pełne wrażeń, hobby, dążenie by być najwspanialszym, wyjątkowym. I chyba…. za dużo w tym egoizmuL
Tak czy inaczej Rustawi, to będzie dla mnie z czasem przede wszystkim Tamara, Aleks, Dako, Giga, Ucza, Lila, i pozostali.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz