19.01.10 w mojej głowie wojna

W mojej głowie wojna wielka wojna....

wino, czacza, koniak, wódka, wybuchowa mieszanka:)

Imprezka była niesamowita, w mieszkaniu Lenki wolontariuszki z Czech. Było około 30 osób. Gruzini, Francuzi, Polacy, Czesi, Amerykanie, Litwini, Włosi, Estonka, Bułgarka, Chorwat...
wolontariusze, pracownicy organizacji pozarządowych, pisarz, dziennikarz, student na stypendium, inni...i 2 gości z Francji, którzy są w trakcie pieszej podróży dookoła świata. Mają zamiar iść przez 5 lat. Są już w drodze od 1,5 roku. Przeszli Francję, Północne Włochy, Słowenię, Albanię, Bośnię i Hercegowinę, Serbię, Bułgarię, Turcję i teraz utknęli w Gruzji ( "biesiady, życzliwe ludki, gościnność...trudno wyruszyć dalej")...mają do wydania 2 euro na każdy nocleg, nie mogą przekroczyć tej kwoty.

jak ktoś myśli, że ja jestem pokręcona to powinien ich poznać:)


wczoraj i dziś bez przerwy pada...chodniki i ulice zaczęły przemieniać się w wielkie bajora. Pieszy z zasady ma przegwizdane w Gruzji, a przy tej pogodzie to po prostu masakra. Przede wszystkim chodniki i asfalt nie są tu zbyt powszechne. Przed blokiem i wielu miejscach jest goła ziemia, która po deszczu, momentalnie zamienia się w błoto.
Idąc dziś do sklepu najpierw przebręłam przez błoto przed blokiem, po czym musiałam maszerować ulicą, bo na chodniku było po kostki wody. Jeden z życzliwców- kierowców mało mnie nie utopił pędząc z prędkością wiatru przez wielką kałużę... i mijając mnie na odległość ręki. Potem jeszcze pośliznęłam się na wielkim błocku, wpadłam po kostki w kałużę (dziura w chodniku), a z dachu nalało mi się na głowę ... :) milutko.
Jutro kupuję kalosze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz