10.01.10 "Czarnobyl", czyli zwiedzanie Rustawi

Zwiedzanie Rustawi z gruzińskim „przewodnikiem”. Stadion, kościół, park.

Alex (to już drugi), na co dzień żyje w Hiszpanii, w Madrycie (od 5 lat), a pochodzi właśnie z Rustawi. Bardzo zaciekawiło mnie jak osoba, żyjąca w zachodniej europie postrzega to miasto, jak widzi Gruzję, jej kulturę, życie codzienne. Okazuje się, iż są to naturalne refleksje i dylematy emigranckie. Wcześniej czy później dopadają one każdego, kto żyje na obczyźnie. Znam je dobrze z 2-letniego życia w Anglii. Z jednej strony tęsknota za rodziną, przyjaciółmi, lokalną kuchnią. Z drugiej strony złość, że pewne rzeczy nie są takie jak być powinny.

Aleks miał prawdziwego pecha, bo przyjechał pierwszy raz od 5 lat i gdzieś na wsi ugryzł go wściekły kot (!!!). Dostał leki, które ma brać przez następne 5 miesięcy. Nie może przy tym pić alkoholu. Dla Gruzina….uuu, prawdziwa katastrofa!

Niektórzy Gruzini śmieją się, że Rustawi przypomina opuszczony Czarnobyl. Rzeczywiście jest tu wiele posowieckich budynków, które zostały opuszczone dawno temu i niszczeją z czasem. W parku jest chociażby: stare zoo, gdzie stoją puste, zardzewiałe klatki, są też zamszałe baseny dla zwierząt. W tym samym parku jest zamknięty teatr na świeżym powietrzu, wejście zamurowano dawno temu. Jest też rodzaj placu zabaw z ogromną metalową konstrukcją, która przypomina karuzelę, oczywiście nie służy ona dziś do zabawy. Kilka budynków w których w latach świetności były prawdopodobnie kawiarnie. Ponadto jakieś pomosty, altany, oczywiście metalowe, pomalowane olejną- błękitną farbą, które raczej szpecą otoczenie, niż dodają uroku. Park ten podobno kiedyś tętnił życiem. Dziś panuje tu niesamowita cisza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz