ulotne chwile

W Gruzji jest teraz najpiękniejsza pora roku. Kwitną wiśnie, bez, kasztany, drzewa owocowe..kwiaty mają rózne odcienie różu, fioletu i bieli...a zieleń? Ma niesamowity, intensywny kolor.

Cudownie, gdyby nie to, że od ponad tygodnia leje deszcz i zrobiło się znów chłodniej.
W związku z tym moje plany o wykorzystaniu ostatnich 2 tygodni na podróże legły w gruzach ( póki co).

W zamian za to imprezka goni imprezkę, a ilość róznorakich trunków wypita w Gruzji starczy mi chyba na resztę roku.
Poznaję co rusz nowych, ciekawych ludzi...inteligentnych, szalonych, odważnych, z wyobraźnią ..i jestem zapraszana na coraz to większą ilość różnego typu wydarzeń....
Znają mnie już sklepikarze, marszrutkarze, babuszki na bazarze, spotykam znajomych ludzi na ulicach...
Szkoda będzie to wszystko zostawić i znów zaczynać od początku....taki los włóczęgi.

Blog ten miał być z założenia o Gruzji, podróżach, spotkanych ludziach...nie o mnie ... ale co tam...przyznam się..

Pewne sprawy przybrały też dla mnie ostatnimi czasy innych barw. Zmieniły się priorytety.
Odkrywam jak wiele drobnych rzeczy może dawać przyjemność, jeśli robi się je z osobą na której Ci zależy. Z jak wielu rzeczy mozna zrezygnować, nie czując straty. I niekoniecznie trzeba pędzić, szukać przygód, walczyć o każdą ulotną chwilę...

Czy to oby Ja?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz